Lata dziewięćdziesiąte w Polsce to początek rozwoju przedsiębiorstw prywatnych, to czas upadku dużych zakładów państwowych, to także czas reform i przekształceń w tych przedsiębiorstwach. Zaczynają powstawać, jak przysłowiowe grzyby po deszczu małe prywatne firmy i spółki będące wynikiem rozpadu zakładów państwowych i przekształceń własnościowych w tych jednostkach gospodarczych. Powstają prywatne firmy budowlane, firmy produkcyjne, handlowe i usługowe.
Zakładanie działalności
Osoby energiczne, z inicjatywą i pomysłami, mający odwagę i potrzebę zaistnienia, przy jednoczesnym poczuciu własnej wartości i chęci podjęcia ryzyka decydowania o własnym losie zakładają działalność gospodarczą. Niejednokrotnie osoby te decydując się na indywidualne rozwiązania nie wiedzą do końca jak się ukształtuje ich cel przewodni w rozpoczętej działalności. Zdecydowana większość, przedsiębiorców z opisanego wyżej powodu wybiera nazwę dla swoich nowo powstałych firm zaczynającą się od słów „Firma handlowo usługowo produkcyjna – i dalej nazwa własna ……..” czy Przedsiębiorstwo handlowo usługowo produkcyjne – i dalej nazwa własna ……..” Zaczyna rodzić się zdrowa konkurencja i gra rynkowa w sensie pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dotyczy to wszystkich branż jakie można wydzielić i objąć statystyką, dotyczy także branży, którą możemy nazwać imprezy targowe. Branża ta będzie narzędziem do uzyskania przewagi konkurencyjnej, to znaczy stworzenia platformy bezpośredniego zaprezentowania się i bezpośredniego kontaktu z potencjalnym klientem.
Firma z branży budowlanej
Zajmę się opisem tego zjawiska, branżą rodzącą się w tym czasie i rozmnażającą w błyskawicznym tempie. Posiłkować się będę przykładami z branży budowlanej, jako branży reprezentatywnej dla opisywanego procesu. Druga połowa lat dziewięćdziesiątych, to prawdziwy boom na targi. Większość dużych miast organizowało takie imprezy. Sam w tym czasie wystawiałem się z moją firmą w Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu, Szczecinie, Kielcach, Rzeszowie, Lublinie, Łodzi, Bydgoszczy, Krakowie Olsztynie, Opolu i Warszawie. Organizatorzy nie mogli ogarnąć popytu, okrawali zamówione powierzchnie ekspozycyjne, wynajmowali namioty, inwestowali w nowe hale wystawowe. Przyjazdy własnymi samochodami wystawców i zwiedzających, te wystawy powodowały paraliż komunikacyjny w okolicach i dzielnicach miast, gdzie organizowano Targi. Bywało, że organizatorzy wynajmowali okoliczne parkingi, nawet często znacznie oddalone od terenów targowych i z tych parkingów dowozili zwiedzających autobusami na miejsce imprezy. Zdarzało się niejednokrotnie, że w kwietniu jednocześnie odbywały się dwie lub trzy imprezy targowe, zaczęto rozciągać w czasie terminy wystaw, wyznaczając coraz wcześniejsze daty, dlatego w pewnym momencie „Budma” odbywała się już w styczniu, na długo przed sezonem. Po kilku latach szaleństwo ustało, nastąpiła stabilizacja, a w dalszej perspektywie spadek zainteresowania targami. Organizatorzy tych imprez, czasem już duże przedsiębiorstwa i właściciele drogiej infrastruktury targowej stanęli przed dylematem – co dalej?
Zmienna formuła “Targów”
Niektórzy nie potrafili znaleźć recepty na zmieniającą się sytuację i zapłacili za to bardzo wysoką cenę, inni stali się regionalnymi wystawcami, jeszcze inni postawili na permanentny rozwój i dzisiaj kuszą pięknymi pawilonami, szkłem i schodami ruchomymi. Termin „Budmy” wrócił do logicznego początku sezonu. Nasuwa się pytanie, czy formuła targów się zmieniła z upływem prawie ćwierćwiecza czasu. Na początku naszej transformacji była jak już opisałem na wstępie narzędziem do pokazania swoich produktów a przy tym udowodnienia naszej przewagi konkurencyjnej i miejscem bezpośredniego kontaktu z potencjalnym klientem. Moim zdaniem formuła targów jest ciągle taka sama, te dwa główne cele są nadal aktualne, mimo, że żyjemy dzisiaj w dobie dominacji reklamy medialnej i internetu, w dobie smartfonów i tabletów. Największym dobrodziejstwem imprezy targowej jest edukacja związana z poznaniem nowości, trendów rozwoju i innowacji oraz bezpośredni kontakt z nowym potencjalnym klientem czy ugruntowanie kontaktu z już zdobytym wcześniej kontrahentem.
Opracował: Zenon Sztobryn z firmy PIONART – producenta szalunków i rusztowań.
Polecamy:
– Kiedy warto zdecydować się na kurs baristyczny?